Ja – powściągliwa Azja, on – gorąca Hiszpania

Dodaj komentarz

To nie mogło się udać…

– – – – –

Nie, nie chodzi o kraj pochodzenia.

100 Themes Challenge – czyli nowe wyzwanie!

2 Komentarze

Jedną z moich pasji, które od najmłodszych lat pielęgnuję, jest malowanie.
Kredki, ołówek, akwarele, gwasz, węgiel, farby olejne – wypróbowałam do dnia dzisiejszego przeróżne techniki, ale najlepiej dla mnie chyba sprawdza się operowanie kolorami  :)  Był taki moment, że zastanawiałam się czy nie pójść na ASP, ale ostatecznie zadecydowałam, że chcę to pozostawić w obszarze mojego hobby, a nie zawodu i poszłam w „trochę” innym kierunku. Nie lubię być do czegoś przymuszana i bałam się, że zabiłoby to tylko całą przyjemność jaką czerpię z tworzenia.
Niestety moje studia mi „odrobinę” przeszkadzają w dalszej pracy twórczej i zmuszona jestem często ograniczać się do małych szkiców w zeszycie ;/  Ba! Cieszy mnie, że chociaż na to mam od czasu do czasu wolną chwilę :)

Muszę powiedzieć, że taki niedomiar malowania bardzo źle wpływa nie tylko na moją kreskę, ale przede wszystkim na inspiracje. Od jakiegoś drugiego roku studiów cierpię wręcz na chroniczny tzw. art block – zmorę wszelkiego rodzaju twórców…
W skrócie – Natchnienie regularnie focha się na mnie i nie odpuszcza… Zero litości!

Z tego też powodu zdecydowałam, że dobrym ćwiczeniem na ponowne rozruszanie mięśni nadgarstka będzie podjęcie się pewnego małego wyzwania, o którym pierwszy raz usłyszałam na mojej ulubionej stronie, gdzie dużo utalentowanych ludzi zamieszcza swoje prace*. Chodzi o tytułowe „100 Themes Challenge„!

O cóż tu chodzi?
Czytaj dalej…

Satisfaction :)

Dodaj komentarz

Nic nie przynosi takiej satysfakcji z diety jak przymierzenie dawno nienoszonego ciucha :D

Przyznam, że niby widzi się na wadze ubywające kilogramy, ale tak dobitnie to się tego jednak nie odczuwa ani tym bardziej nie dostrzega patrząc w lustro. Dopiero dzisiaj jak włożyłam spodnie, które ostatnim razem miałam na sobie ledwie na początku mojej walki z nadprogramowymi kilogramami, to poczułam wyraźnie jakie efekty przyniosła nowa dieta!
Fantastyczne uczucie! :)

Użyłam tam wyżej co prawda słowa dieta, ale tak właściwie to nie jest to chyba odpowiednie określenie. Zazwyczaj mówiąc o diecie ma się na myśli tylko pewien okres (a nie stałą zmianę nawyków), przez który dana osoba ma zamiar trzymać się jakiegoś dziwnego, wymyślnego rygoru żywieniowego w celu jak najszybszej utraty wagi. Dużo się mówi chociażby o diecie Dukana (czy jakoś tak), wysoko-białkowej czy nisko-proteinowej… No, po prostu cuda niewidy!
Z kolei cała ta dieta, którą ja tu sobie wprowadzam w życie to jest raczej moje trwałe postanowienie. Ustaliłam sobie pewne zasady, których mam zamiar się już zawsze trzymać. Chcę po prostu żyć zdrowo, a do tego niezbędna jest właśnie trwała zmiana nawyków żywieniowych. A żeby ta zmiana była trwała to już od początku wiedziałam, znając siebie, że ta zmiana nie może być zbyt surowa :) Bo tak to bym tygodnia pewnie nie dotrwała.
A tak, to na tej swojej „diecie” jestem już od wakacji i wcale nie zamierzam od niej odchodzić. Cieszy mnie to, że udało mi się w tym wszystkim wytrwać i przyznam, że w takich momentach jak dzisiaj z tymi spodniami przynosi mi to nie małą satysfakcję!

Także wszystkim Paniom i Panom, którzy też się zmagają bądź zamierzają zmierzyć z podobnym problemem życzę przede wszystkim wytrwałości i dużo cierpliwości! :)  Na prawdę będzie warto!

Men? Who needs them!

Dodaj komentarz

Oho, chyba troszkę zaniedbałam blog… Ale tutaj pojawiał się głównie dylemat – nowy wpis vs. zawalenie terminów, które mnie goniły :)  Więc musicie mi wybaczyć tę chwilę nieobecności.
Tutaj sytuację najlepiej obrazowałby jeden mem internetowy przedstawiający grupkę uhahanych czarnych charakterów, którzy zapewne dopiero co wpadli na kolejny perfidny plan, z napisem pod spodem „LET’S PUT ALL THE DEADLINES ON THE SAME WEEK!„. Otóż to, ha ha. Jakże smutne i prawdziwe.

Ale przechodząc do rzeczy, a właściwie do tematu tego wpisu…

Przykro mi powielać te schematy, ale – Panowie, oficjalnie stwierdzam, że Was kompletnie NIE ROZUMIEM !

Ja nie wiem… Czy to po prostu takie moje „szczęście”, że tylko na takie typy trafiam czy rzeczywiście wszyscy jesteście tacy beznadziejni?.
Tak sobie popijam swoją zieloną herbatkę i myślę – kurcze, no coś z nimi jest chyba nie tak… Normalny człowiek (zakładając, że taki mam nadzieję gdzieś istnieje :) ) nie powinien chyba zbyt szybko zmieniać zdania na czyjś temat. A już na pewno nie 1. –  w wypadku kiedy dotyczy to osoby, którą jest wstępnie zainteresowany i 2. –  w przeciągu miesiąca czy dwóch!…

Jak do tej pory to niestety towarzyszyły mi 2 wredne, powtarzające się schematy.
Czytaj dalej…

Czas się ogarnąć

Dodaj komentarz

Długa była ta przerwa oj dłuuuga. Najwyraźniej wtorek mnie wykończył bardziej niż się tego spodziewałam ;P

Dzisiaj natomiast stwierdziłam, że muszę się trochę ogarnąć i sprawdzić co tak właściwie zostało mi do zrobienia.
W sumie to nie wiem czy to skutek prokrastynacji stosowanej czy też nadmiaru obowiązków, które mi narzuca uczelnia i moja dodatkowa działalność, ale lista ta wydłużyła się do blisko 25 punktów…  o_O

Cóż, trzeba wykorzystać tę końcówkę weekendu i nadrobić zaległości.
(przynajmniej jeden punkt – czyli nowy wpis na blogu – mogę już wykreślić, hehe :)

Older Entries